![]() |
[źródło] |
Strach
to jedna z najbardziej podstawowych cech mająca swoje źródło w
instynkcie przetrwania. To dzięki obawie przed atakiem dzikich
zwierząt, ludzie pierwotni odkryli ogień czy nauczyli się
konstruować pierwsze narzędzia. To także dzięki lękowi w
sytuacji bezpośrednio zagrażającej życiu, człowiek decyduje się
na ucieczkę bądź walkę, co niejednokrotnie ratuje go przed
przedwczesną śmiercią. Jednak jak to zazwyczaj bywa, to co ma Nas
ratować, równie często może być przyczyną Naszej zguby. Ogromne
wzburzenie czy życie w stanie permanentnego strachu nie raz stawało
się źródłem różnych chorób psychicznych, których przebieg
uniemożliwiał ludziom normalne funkcjonowanie w społeczeństwie.
Strach stał się również tematem przewodnim, fenomenalnej powieści
grozy Józefa Kariki o tym samym tytule, która szturmem zdobyła
listy bestsellerów i którą z całą pewnością mogę uznać za
najlepszą powieść grozy jaką miałam okazję (jak dotąd)
przeczytać w 2018 roku.
W
czasach dzieciństwa Jożo Karsky był szczęśliwym, pełnym życia
i radosnym chłopcem, mieszkającym razem z rodzicami i siostrą na
przedmieściach Rużomberka. Wszystko zmieniło się z chwilą, gdy
jego starsza siostra znika w tajemniczych okolicznościach.
Wielodniowe poszukiwania, nie przynoszą rezultatu, a rodzina musi
zmierzyć się z traumą po stracie ukochanego dziecka.
Trzydzieści
lat później, po zakończeniu wieloletniego związku Jożo wraca do
pustego, rodzinnego domu. W tym samym czasie Rużomberk zaczynają
nękać śmiertelnie niskie temperatury, a w sąsiedztwie zaczynają
znikać dzieci. Wszystko to sprawia, że koszmar sprzed lat powraca
ze zdwojoną siłą. Okolice spowija blady strach, który jest
dopiero początkiem rozgrywającego się koszmar.
"Zielona
mgła, mroźna polana, huk metalowych walców…"
Nieczęsto
zdarza mi się trafić na tak fenomenalną powieść jaką jest
Strach Józefa Kariki. I tak jak uwielbiam moment, w którym
uda mi się znaleźć tą jedną jedyną książkę, która mnie
całkowicie oczarowała, proporcjonalnie mocno nie lubię pisać ich
recenzji. Wszystko dlatego, że żadne słowa nie oddadzą tego jak
bardzo ta powieść jest niesamowita. Jednocześnie chciałabym, aby
jak najwięcej osób zapoznało się z tą pozycją, i jeżeli dzięki
tej recenzji znajdzie się chociaż jedna osoba, która pokocha tę
książkę równie mocno co ja, będę usatysfakcjonowana.
Zdecydowanie
największą zaletą tej powieści jest atmosfera, która otacza
czytelnika już od pierwszych stron. Chyba dopiero drugi raz zdarzyło
mi się czuć tą specyficzną, niewypowiedzianą grozę i niepokój
już od samego początku. Pierwszą powieścią było Lśnienie
Stephana Kinga, co wydaje mi się, nie wymaga nawet komentarza. W
trakcie dalszej lektury atmosfera się zagęszcza, a powietrze wokół
bohaterów robi się coraz cięższe i zimniejsze. Autor umiejętnie
dawkuje napięcie, które osiąga apogeum, gdy wszystkie elementy
układanki znajdują swoje miejsce.
![]() |
[źródło] |
Ostatnio
coraz częściej na rynku wydawniczym pojawiają się powieści
grozy, w których to las odgrywa główną rolę. I coś w tym jest,
ponieważ tego typu powieści uważam za jedne z najlepszych. Las ma
w sobie coś mistycznego, a jednocześnie złowrogiego i mrocznego.
To tam żyją groźne i krwiożercze stwory, po spotkaniu z którymi
pozostają po człowieku jedynie wyrwane paznokcie, obcięte palce
czy wydłubane oczy.
"Przedświadomość
to mój największy wróg, zima w 1986 roku ukształtowała całe
moje życie. Nigdy się z niej nie wyrwałem - zamarzłem w niej,
wiosna nigdy nie nadeszła."
To
co ogromnie mi się podoba to fakt, że autor niepotrzebnie nie
zwodzi czytelnika. Strasznie nie lubię, gdy autorzy na siłę ciągną
wątek z przeszłości bohatera, który doprowadził do wszystkich
wydarzeń zawartych w powieści. Zamiast od razu wytłumaczyć o co
chodzi, musimy zadowolić się ochłapami i dopiero na koniec
dowiadujemy się jaka to tragedia spotkała bohatera. Tutaj, czegoś
takiego nie ma. Praktycznie już w pierwszej połowie książki
dowiadujemy się co stało się z siostrą Joża, a mimo to autor
potrafi utrzymać napięcie i uwagę czytelnika. Jest to dla mnie
oznaka najwyższych zdolności i talentu literackiego.
Strach
Józefa Kariki to jedna z tych powieści, które się albo kocha albo
nienawidzi. Na szczęście ja należę do tej pierwszej grupy i
powieść tą z czystym sercem będę polecać każdemu czytelnikowi.
Gęsta, mroźna atmosfera przepełniona niewypowiedzianą grozą i
czający się gdzieś u podnóża góry strach to coś co zawładnęło
moim sercem i umysłem na długo. Wprost nie mogę się doczekać, by
poznać kolejne powieści tego autora, licząc, że wprawią mnie w
równie wielki zachwyt co Strach.
Mam w planach tę książkę. 😊 Jestem ciekawa, do której grupy odbiorców będę należeć. 😊
OdpowiedzUsuńPo tak entuzjastycznej recenzji muszę koniecznie przeczytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuń