poniedziałek, 28 sierpnia 2017

"Dance, Sing, Love. Miłosny układ" - Layla Wheldon



Średniowieczni poeci i trubadurzy opisywali miłość jako niewinne, czyste i piękne uczucie, które łączy dwójkę ludzi na całe życie. Splata ich losy nierozerwalną nicią, scalając dwa ciała w jedną duszę. Jednak prawdziwemu życiu daleko do ballad, a miłość nie zawsze jest prosta. Często to wyboista droga, pełna przeciwności i rozczarowań oraz walki o to co w życiu najważniejsze. Na taką ścieżkę wstępuję Livia, lecz czy uda jej się szczęśliwie dotrzeć na metę?

Zespół Black Diamonds, to grupa zrzeszająca kilkanaście niezwykle utalentowanych osób, których największą pasją jest taniec. Członkowie zespołu to profesjonaliści, wielokrotnie występujący w klipach najpopularniejszych gwiazd muzyki. Najnowsze zlecenie obejmuje trasę koncertową Jamesa Sheridana – jednego z topowych muzyków młodego pokolenia, za którym szaleją prawie wszystkie członkinie zespołu. Prawie, ponieważ w przeciwieństwie do koleżanek, Livia uważa go za zapatrzonego w siebie gbura i egoistę, nieszanującego współpracowników. Jej niechęć wzrasta, gdy po ciężkim dniu treningów zostaje zmuszona do oprowadzenia Sheridana po Rzymie i odgrywania roli jego tłumaczki. Gdy odmawia, mężczyzna grozi jej utratą pracy, na co dziewczyna nie może sobie pozwolić. Czy tak rozpoczęta znajomość może przerodzić się w coś poważniejszego? I czy ich serca odnajdą wspólny rytm?

Jak wielokrotnie wspominałam, nie jestem zwolenniczką romansów, ponieważ wszystkie wydają mi się takie same. Jestem mocno wyczulona na banalne i cukierkowe powieści, w których bohaterowie już na pierwszym spotkaniu padają sobie w ramiona, obiecując miłość na całe życie. Ostatnio jednak postanowiłam poszerzyć repertuar czytanych przeze mnie gatunków i nie ograniczać się wyłącznie do kryminałów i powieści historycznej. Tak też trafiłam na Dance & Sing & Love Miłosny układ, debiutancką powieść Sandry Sotomskiej, ukrywającej się pod pseudonimem Layla Wheldon. Ogromnie się cieszę, że odważyłam się wyjść ze swojej strefy komfortu i sięgnęłam po tą powieść, ponieważ jest to wciągająca historia, toksycznej relacji, pełnej bólu i cierpienia, ale także miłości.


"Podobno doceniamy coś, dopiero jak to stracimy. Tak samo jest z ludźmi. Rozumiemy, jak bardzo są dla nas ważni, gdy musimy pozwolić im odejść."

Z początku ogromnie obawiałam się owej schematyczności, jednak jak się później okazało zupełnie bezpodstawnie. Odnajdziemy tu co prawda elementy, które były już wielokrotnie wykorzystywane, jednak autorka postawiła również na pewien powiew świeżości. W powieściach tego typu, zawsze pojawia się ta trzecia, jednak w tym wypadku, nie wszystko jest takie oczywiste jakby się mogło wydawać. Otóż James, ma już swoją ukochaną. I nie jest to przelotne, niedojrzałe uczucie. Sheridan kocha Sylvię nieprzerwanie od kilku lat, a reszta kobiet to zabawki, które umilają mu chwilę podczas krótkich rozstań. I tak też jest z Livią. Co prawda jej osoba go intryguje, jednak nie jest to miłość, a raczej ciekawość połączona z nutką pożądania. W sercu Sheridana, jest miejsce tylko dla jednej kobiety i jest nią Sylvia. Jak więc widzimy, w tym wypadku to Livia jest tą trzecią. Postawienie tancerki w tej roli, niezwykle przypadło mi do gustu, jednocześnie autorka zaserwowała czytelnikom coś nowego i oryginalnego, unikając tak znienawidzonej schematyczności.

[źródło]
Powieść napisana jest bardzo lekkim i przyjemnym w odbiorze językiem, dzięki czemu czyta się ją naprawdę szybko. Co prawda początek szedł mi dosyć topornie, jednak już po kilkunastu stronach w pełni oddałam się przyjemności czytana. Z czasem tak się wciągnęłam, że nie byłam w stanie oderwać się od historii, a ostatnie 30 stron czytałam jednocześnie przygotowując obiad. Skończyło się na przypalonych naleśnikach, jednak nadal uważam, że było warto. Zakończenie zaskakuje, pozostawiając czytelnika w lekkiej konsternacji, która szybko zmienia się w nieodpartą chęć poznania dalszych losów Livii i Jamesa.

" - Nie byłem gotowy na nowy związek - przyznał cicho i podszedł do mnie. Objął dłońmi moją twarz i musnął ustami moje skronie. (...) 
- A teraz jesteś gotowy? - wyszeptałam, szlochając, i spojrzałam na niego. Zacisnął usta w wąską kreskę i na chwilę spojrzał na scianę tuż nad moją główą. Znałam odpowiedź. "

Żałuję jednak, że w trakcie trwania powieści, zagubił się gdzieś motyw tańca i muzyki. Co prawda później pojawia się kilka scen z jego udziałem, jednak wątek ten nie jest aż tak eksploatowany jak na początku. Szkoda, ponieważ z przyjemnością obserwowałam jak bohaterowie oddają się swojej pasji i jak dużą rolę w ich życiu odgrywa taniec. Nie bardzo podobał mi się również pomysł na pokazanie, destrukcyjnej siły nieodwzajemnionej miłości, w wyniku której Livia staje się wręcz alkoholiczką. Tylko mocny trunek potrafi dać jej chwilę zapomnienia i załagodzić żal i smutek. Rozumiem zamysł, jednak osobiście nie przypadł mi on do gustu, mimo potencjału jaki prezentuje. Dopracowałabym również minimalnie bohaterów, ponieważ wydają mi się oni ciut przerysowani. Szczególnie postać Jamesa, mimo że był on moim ulubionym bohaterem, wymaga lekkich poprawek. Jednak te wszystkie drobne błędy można spokojnie wybaczyć, zważywszy na to, że jest to debiut autorki. Z pewnością jest to tylko kwestia czasu i nabrania pewnej wprawy w kreacji bohaterów.

Sandra Sotomska stworzyła piękną opowieść o skomplikowanej miłości, która tyle samo razy jest źródłem szczęścia jak i cierpienia. Napisana prostym językiem wciąga na długie godziny, a zaskakujące zakończenie, usatysfakcjonuje najbardziej wymagających odbiorców. Jest to powieść, którą zdecydowanie mogę polecić wszystkim wielbicielom romansów, przy czym sama nie mogę się doczekać drugiej części, której będę wypatrywać z niecierpliwością.


Za egzemplarz serdecznie dziękuję autorce i wydawnictwu Editiored.




środa, 23 sierpnia 2017

Gerald Brittle "Demonolodzy. Ed i Lorraine Warren" + kilka słów wstępu



Witajcie moi drodzy, po dość długiej nieobecności! 

Trochę czasu upłynęło, gdy byłam tu ostatni raz, lecz zdecydowanie nie był to czas stracony! Jak już mogliście zauważyć, strona doczekała się nowej szaty graficznej, dzięki uprzejmości i niebywałemu talentowi Ronnie z Ronnie Creators. Jestem jej niezmiernie wdzięczna, ze zechciała zaprojektować szablon oraz logo, mimo bardzo nikłych i niekonkretnych wskazówek z mojej strony. Ja jestem zachwycona i mam nadzieję, że Wam również przypadnie do gustu! Roonie jesteś najlepsza!

Jest mi również miło ogłosić, że od maja tego roku dołączyłam do grona ekipy Book Paradise, gdzie razem z kilkoma niezwykłymi dziewczynami publikujemy artykuły oraz recenzję zarówno książek, jak również gier planszowych i filmów. Serdecznie zachęcam wszystkich do zajrzenia na naszą stronę, gwarantuję, że każdy znajdzie tam coś dla siebie. 

Idąc za ciosem zmian, postanowiłam również utworzyć konto na Facebooku. Jest to zdecydowanie wygodniejszy środek komunikacji, dzięki któremu na bieżąco będziecie mogli śledzić nowe posty. Będzie mi bardzo miło, jeżeli ktoś chciałby zostawić tam kciuka w górę. 

To tyle, jeżeli chodzi o teorię, a teraz w ten deszczowy i burzowy wieczór, zapraszam Was na recenzję Demonologów Geralda Brittle'a.  Gęsia skórka gwarantowana! 


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


źródło
Pewnego wieczoru zostajesz zaproszony na kameralną domówkę u jednego ze swoich przyjaciół. Gdy zjawiasz się na miejscu atmosfera trochę siedzi, więc ktoś proponuję zabawę planszą ouija. Z początku nie jesteś przekonany, ale koniec końców kładziesz dłonie na znaczniku i wypowiadasz odpowiednią formułkę. Po zadaniu pytania, nieznana siła prowadzi wskaźnik na odpowiednie litery, ale Ty doskonale wiesz, że to jeden z przyjaciół chce nastraszyć innych. Po powrocie do domu zasypiasz z myślą, że to była całkiem fajna zabawa.

Mijają dni , a ciebie zaczynają budzić różne dziwne dźwięki i odgłosy. Na początku obawiałeś się, że ktoś włamał się do mieszkania, ale po zajrzeniu w każdy, nawet najmniejszy kąt nikogo nie odkryłeś, a chrobotanie nie ustawało. Skoro nie włamywacz, to może szczur lub mysz? Ale tę możliwość musiałeś odrzucić. Niechciane zwierzątko hałasowałoby bez względu na porę dnia lub nocy, a wszystkie te dziwne zdarzenia mają miejsce zawsze o tej samej godzinie – trzeciej nad ranem. Mimo wszystko, masz nadzieję, że te niewyjaśnione zjawiska z czasem ustaną równie niespodziewanie jak się pojawiły. Niestety, każdej kolejnej nocy jest coraz gorzej. Drapanie w ściany, ogłuszające uderzenia w drzwi, trzaskanie szafkami, przesuwanie mebli czy lewitujące przedmioty to ostatnio dla ciebie codzienność. Zmęczony, zirytowany i przerażony nie wiesz do kogo się zwrócić o pomoc. Zdajesz sobie sprawę, ze nikt Ci nie uwierzy, a w najlepszym razie uznają za wariata i zamieszkasz w przytulnym pokoju bez okien. Więc milczysz, a przerażające zjawiska przybierają na sile.
Gdy zostajesz zaatakowany i na twoim ciele pojawiają się trzy, krwawiące ślady pazurów, masz dość i dzwonisz do zaprzyjaźnionego księdza. Ten wysyła do Ciebie dwójkę niepozornych ludzi – Eda i Lorraine Warrenów. Opowiadasz im o wszystkich dziwnych zdarzeniach, a oni wbrew twoim obawom wydają się Ci wierzyć. Następnie zadają szereg pytań, z których jedno okazuje się być kluczowe – „Czy kiedykolwiek używałeś tabliczki ouija?”. Odpowiadasz twierdząco, ale tłumaczysz, że była to tylko niewinna zabawa. Wówczas Warrenowie wyjaśniają czym właściwie się zajmują i jakie konsekwencje mogą wynikać z używania przedmiotów jak plansza ouija. Przerażony, siedzisz skamieniały na kanapie, kiedy Ed wypowiada zdanie, które mrozy Ci krew w żyłach. „Obawiam się, ze został Pan nawiedzony przez nieludzkiego ducha – demona”.  
źródło
Ed i Lorreine Warrenowie to małżeństwo, które zajmowało się badaniem zjawisk nadprzyrodzonych takich jak nawiedzenia przed duchy czy demony. Warto jednak wspomnieć, ze nie byli oni egzorcystami – jedynie świeckimi uczonymi badający owe zjawiska. Ich niezwykle fascynujące życie i przerażające sprawy stały się niewyczerpalnym źródłem pomysłów, których owocem są czterech filmy: po dwa z cyklu „Obecność” i „Annabelle”, oraz książka Geralda Brittle’a Demonolodzy. Ed i Lorraine Warren, którą dzisiaj dla Was recenzuję.


"Duch zwrócony do świata doczesnego jest tak przejęty własną tragedią albo stanem niepełnego rozłączenia, że ukaże się komukolwiek, aby ujawnić nieszczęście, w jakie popadł."
Demonolodzy. Ed i Lorraine Warren to książka, w której opisany jest szereg zdarzeń jakie przydarzyły się zwykłym ludziom i w których uczestniczyło małżeństwo Warrenów. Znajdziemy tu przerażającą historię domu z Amityville, laleczki Annabelle, nawiedzenia rodziny Beckfordów z 1974 roku, a także wiele wiele innych. Jest to również swoje rodzaju wykład o tym czym są duchy ludzkie i nieludzkie, jak można narazić się na opętanie, jakie są tego konsekwencje i co robić aby uniknąć tego rodzaju zjawisk. Dodatkowego smaczku dodają fotografie z osobistych zbiorów Warrenów, na których jesteśmy w stanie zobaczyć lewitujące przedmioty lub niematerialne byty. 
Ed i Lorraine Warren
Jest to powieść napisana dość trudnym językiem. Pełno w niej teologii oraz stwierdzeń czy rozważań, z których przeciętny Kowalski nie wiele zrozumie. Co więcej napisana jest w sposób bardzo chaotyczny. Raz czytamy o historii nawiedzonego domu z Amityville, za moment o zabłąkanym duchu czarnoskórego lokaja w jednej ze szkół wojskowych, by po chwili znów wrócić do małżeństwa Lutzów z Amityville. Podobnie jest z rozmieszczeniem zdjęć. Fotografię zrobione w domu rodziny Beckfordów znajdują się na początku książki, gdzie sama historia opisana jest pod jej koniec. Wzbudza to niepotrzebne zamieszanie i rzutuje na klarowność przekazywanej treści. 


"Zjawiska demoniczne są dziełem wyobraźni tylko w opinii tych, którzy nigdy ich nie doświadczyli."

Najmocniejszym punktem powieści są tu same historie, których przebieg nie raz mnie przyprawiał o gęsią skórkę. Te fragmenty czyta się zdecydowanie najprzyjemniej, są napisane w sposób klarowny , brak tu często spotykanego w innych fragmentach przegadania. Akcja jest dynamiczna i z zapartym tchem śledzimy rozwój diabolicznych wydarzeń.  
Demonolodzy. Ed i Lorreine Warren to przerażająca historia niezwykłych zjawisk, których bohaterami stali się zwykli ludzie . Jest to na pewno pozycja godna uwagi dla miłośników wszelkiego rodzaju horrorów ze zjawiskami paranormalnymi w tle. Dla osób, które nie wierzą w tego typu zjawiska, to przeciętna opowieść o duchach i demonach. Osobiście uważam, że była to całkiem przyjemna, chociaż bardzo chaotyczna podróż po niematerialnym świecie zjawisk nadprzyrodzonych. 

© Szablon wykonała Ronnie ™ | RONNIE creators