wtorek, 24 lipca 2018

"Negatyw" Klaudiusz Szymańczak

[źródło]
W 1863 roku, Stany Zjednoczone jako jedne z ostatnich państw zrobiły krok tu nowoczesności i oficjalnie zniosły niewolnictwo na terenie swojego kraju. Niestety, nie rozwiązało to problemów czarnej społeczności, która musiała zmierzyć się z segregacją rasową jeszcze długo po zakończeniu wojny secesyjnej. Czarni obywatele nie mogli korzystać z tych samych toalet co biali, używać tych samych sztućców czy nawet siadać na tych samych ławkach w parku. Z roku na rok sytuacja ulegała poprawie, jednak rasizm jest wciąż żywy, a od pewnego czasu przybiera coraz to nowe, bardziej skrajne formy. Ten temat stał się tłem wydarzeń debiutanckiej, kryminalnej powieści Klaudiusza Szymańczaka Negatyw, którą recenzuję dziś dla Was, we współpracy z wydawnictwem Burda Książki

W jednym z warszawskich kanałów ściekowych, zostają odnalezione nagie zwłoki młodego mężczyzny. Okazuje się, że ofiarą jest syn amerykańskiego wiceambasadora, przez co sprawa przybiera wymiar nie tylko kryminalny, ale także polityczny. Do rozwiązania zagadki zostaje przydzielony młody agent FBI polskiego pochodzenia John Slade, którego rodzice wyemigrowali do Stanów za lepszym życiem.

Rok później, w dzielnicy zamieszkanej głównie przez czarnoskórą społeczność, zostaje zamordowany biały mężczyzna nieznanego pochodzenia. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby narzędziem zbrodni nie okazała się pozytywna, którą morderca umieścił w przełyku ofiary. Pracę lokalnej policji ma wspomóc agent Slade, dla którego sprawa zamordowanego mężczyzny to tylko pretekst to znacznie bardziej subtelnej misji. Co łączy syna wiceambasadora i zamordowanego mężczyznę? Czy te zbrodnie są w jakiś sposób powiązane? Jak rozwiązać zagadkę gdy tropów brak, a świadkowie nabrali wody w usta?

środa, 18 lipca 2018

"Hashtag" Remigiusz Mróz [PREMIERA]

[źródło]
Od pewnego czasu, w blogosferze panuje dziwna nagonka na powieści Remigiusza Mroza. A właściwie nie konkretnie powieści, co na samego autora. Krytykujący argumentują swoje nieprzychylne komentarze stwierdzeniem, że autor ten wydaje po prostu za dużo książek, a jego przesyt w mediach jest wręcz męczący. I tak jak potrafię zrozumieć krytykę samej powieści, nie do końca rozumiem wspomniane zachowanie. Czy wynika ono z zazdrości, czy po prostu z drobnej złośliwości faktem jest, że autor ten wzbudza ogromne emocje, a jego nazwisko generuje niewyobrażalne zyski.

I chociaż pierwsze powieści z Joanna Chyłką czy komisarzem Forstem cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, ostatnio wydane pozycje nie powtórzyły już tego sukcesu. Sama z tych mniej popularnych powieści, czytałam jedynie Czarną Madonnę, którą faktycznie uważam jak dotąd za najsłabszą książkę tego autora. Nie ma się co oszukiwać, każdy autor nawet ten najbardziej utytułowany ma gorsze momenty w swojej literackiej karierze. Wydaje się jednak, że wraz z premierą nowej powieści okres ten dobiegł końca, a Remigiusz Mróz powrócił w szczytowej formie. Serdecznie zapraszam Was na premierową recenzję najnowszej powieści Hasztag, którą recenzuję we współpracy z wydawnictwem Czwarta Strona.

"Nie ufaj mu, a jeszcze bardziej nie ufaj sobie."

Tesa unika kontaktu z ludźmi. Z powodu swojej tuszy, dziewczyna ma ogromny problem z funkcjonowaniem w społeczeństwie, wobec czego wszystkie znajomości ograniczyła do całkowitego minimum. Każda wyprawa do sklepu to wręcz traumatyczne doznanie, którego dziewczyna unika za wszelką cenę. Jedyną jej bliską osobą jest mąż Igor, którego Tesa poznała kilka lat wcześniej na studiach w Warszawie.

Jakie jest więc jej zdziwienie, gdy pewnego dnia odbiera SMSa z kodem umożliwiającym odbiór przesyłki w pobliskim paczkomacie. Mimo społecznej fobii, ciekawość bierze górę, a Tesa uruchamia maszynę, która na zawsze zmieni jej życie. W paczce dziewczyna znajduje ametystową czaszkę oraz kartkę z napisem „#apsyda”. W tym samym czasie na Twitterze pojawiają się wiadomości oznaczane tym samym hashtagiem. Wiadomości od osób uznanych kilka lat wcześniej za zaginione… Jak pokonać szaleńca, gdy nie można ufać samemu sobie? Kim jest morderca? Czy Tesie uda się odnaleźć męża uprowadzonego przez Architekta?

wtorek, 10 lipca 2018

"Obrączka diabła" Vidar Sundstøl


[źródło]
Nim Mieszko I przyjął chrzest i włączył swój kraj i jego mieszkańców w poczet państw chrześcijańskich, tereny dzisiejszej Polski zamieszkiwały plemiona pogańskie, oddające cześć wielu bożkom. W tamtych czasach, bardzo mocno rozwinięty stał się kult natury. Słowianie, czcili wodę jako źródło życia i oczyszczenia, drzewa jako obiekty o mocach leczniczych, a nawet kamienie, które dzięki swojej twardości uważano za symbol wieczności i siły. I chociaż przyjęcie chrztu w 966 roku jednoznacznie oznaczało zakaz pogańskich praktyk, mocno zakorzenione wierzenia ówczesnych mieszkańców były potajemnie praktykowane jeszcze długo za panowania kolejnych Piastów. I kto wie, może miejscami są praktykowane po dziś dzień? Zapraszam Was na recenzję mrocznego thrilleru Obrączka diabła Vidara Sundstøla, który recenzuję dziś we współpracy z wydawnictwem Media Rodzina.

1985 rok Eidsborg, Norwegia. W noc przesilenia letniego przepada bez wieści młody badacz folkloru Peter Schram, piszący prace doktorską o miejscowym kościele słupkowym i kulcie Nikulsa. Sprawa zostaje przydzielona młodemu, ambitnemu policjantowi Maxowi Fjellangerze, który krótko po tym rezygnuje ze stanowiska i emigruje do Stanów.

30 lat później, mężczyzna wraca w rodzinne strony na pogrzeb starego przyjaciela Knuta Abrahamsena, który według ustaleń miejscowej policji, miał popełnić samobójstwo. Ta wersja zdarzeń nie przekonuje jednak Fjellangera, który rozpoczyna własne śledztwo. W toku dochodzenia, mężczyzna odkrywa że rok wcześniej, tej samej okolicy w noc przesilenia letniego, ginie młoda studentka Cecilie Wiborg, a jej zniknięcie może mieć związek z zaginionym trzydzieści lat wcześniej Peterem Schramem. Czy Maxowi, uda się rozwiązać zagadkę owych wypadków nim dzień ustąpi nocy i skończy się najkrótsza noc w roku?

sobota, 7 lipca 2018

"Mała baletnica" Wiktor Mrok


[źródło]
Chyba nigdy dotąd, nie miałam tak dużego problemu z lekturą danej powieści. I to nie dlatego, że historia była tak zła, że ciągnęła się jak przysłowiowe „flaki z olejem”. Mała baletnica Wiktora Mroka to powieść naprawdę dobra ale trudna, mocna i wstrząsająca. To powieść o złu wyrządzonym tym najbardziej bezbronnym i niewinnym, złu które nigdy nie powinno się wydarzyć. To również powieść po której długo dochodziłam do siebie, a obrazy w niej zawarte zostaną ze mną jeszcze przez długi czas, chociaż wolałabym o nich jak najszybciej zapomnieć.

Od wczesnego dzieciństwa największą pasją Anastazji był balet. Dziewczynka mimo braku środków ciężko pracowała by dojść do perfekcji i dorównać tak znanym artystkom jak Sylvia Guillem czy Swietlana Zakharova. Trud się opłacił, a Anastazja trafia pod skrzydła wybitnej baletnicy, która od tej chwili staje się dla niej matką, nauczycielką i wzorem.

Kilkadziesiąt lat później, Anastazja zostaje znaleziona martwa w swoim luksusowym apartamencie, a w trakcie oględzin miejsca zbrodni śledczy natrafiają na pokój, w którym w dość sugestywnych warunkach, przetrzymywana jest malutka dziewczynka – Elena. Szybko okazuje się, że Elena to nie jedyna dziewczynka, wykorzystywana przez zwyrodnialców, a skandal zatacza jeszcze szersze kręgi, niż z początku można się było się tego spodziewać. Jak wymierzyć sprawiedliwość, gdy potworami okazują się osoby na najwyższych stanowiskach państwowych?

środa, 4 lipca 2018

"Na tropie mordercy" Joakim Palmkvist


[źródło]
Czytając kryminały, niejednokrotnie zdarzyło mi się w myślach dziękować opatrzności, że rozgrywające się tam dramaty, są jedynie wytworem bujnej wyobraźni autora. Z pewnością żaden z Nas, nie chciałby mieć do czynienia z Kompozytorem, psychopatycznym mordercą wykreowanym przez Remigiusza Mroza czy brutalnym współczesnym „wampirem z Bergamo” opisanym w powieści Zmowa Dario Correnti. W tego typu książkach doskonale zdaje sobie sprawę, że nie ważne co by się działo wszystkie wydarzenia to jedynie mrożąca krew w żyłach fikcja literacka. Sytuacja zmienia się diametralnie w momencie, gdy mamy do czynienia z reportażem kryminalnym, który wiernie odzwierciedla wydarzenia rozgrywające się w rzeczywistości. Tak jak w przypadku powieści Na tropie mordercy. Historia prywatnego śledztwa, które wstrząsnęło Szwecją Joakim Palmkvist, którą recenzuję dziś dla Was we współpracy z wydawnictwem Burda Książki
 
31.08.2012 roku, multimilioner Göran Lundblad znika bez śladu. Ostatnią osobą, która widziała zaginionego, jest jego najstarsza córka Sara, z którą ostatnimi czasy mężczyzna miał mocno napięte stosunki, za sprawą jej chłopaka Martina, który zdaniem Görana tylko czyha na majątek kobiety. Z czasem oczywiste staje się , że za nagłym zniknięciem mężczyzny stoją osoby trzecie, a on sam już dawno nie żyje. Głównymi podejrzanymi w tej sprawie stają się Sara i Martin. Jednak bez ciała, policja nie jest w stanie udowodnić winy podejrzanym, a Göran Lundblad oficjalnie nadal uznawany jest za zaginionego. Jakiś czas później, do akcji poszukiwawczej włączeni zostają ochotnicy z organizacji Missing People z Therese Tang na czele. Czy grupa cywili odkryje coś, co umknęło kalmarskiej policji? Czy sprawcy zostaną skazani, a sprawiedliwość zatriumfuje ?  

© Szablon wykonała Ronnie ™ | RONNIE creators