źródło |
Zdecydowanie moimi ulubionymi epokami historycznymi są starożytność i średniowiecze. Potężne królestwa, wspaniałe bitwy i
spiskujący po kątach dworzanie to coś o czym czytam z prawdziwą przyjemnością. Niestety,
tego samego nie mogę powiedzieć o okresie po roku 1945. Zwykle szkolne lekcje
historii kończyły się na wczesnych latach powojennych, więc nie miałam okazji
dogłębnie zapoznać się z historią Solidarności czy strajków w Gdańsku i kopalni Wujek. Oczywiście podstawowe informacje jak i daty są mi dobrze znane,
jednak szerszy obraz ówczesnego społeczeństwa i korelacji politycznych nadal
pozostaje owiany gęstą mgłą niewiedzy. Od pewnego czasu staram się jednak
poszerzyć swój zakres zainteresować o lata PRL-u, dlatego też zdecydowałam się
na lekturę nowej powieści Pawła
Jaszczuka Lekcja martwej mowy, w której to autor przenosi czytelnika w
klimatyczne, kręte uliczki powojennego Lwowa.
Gdy w przededniu 1 września 1939
roku Jakub Stern otrzymał teczkę z tajemniczą zawartością sądził, ze wygrał los
na loterii. Informacje w niej zawarte zagwarantowałyby redakcji wielomilionowy
nakład, a sam Stern przebiłby się do pierwszej dziennikarskiej ligi. Niestety,
wybuch wojny pokrzyżował wszystkie plany, a sam mężczyzna musiał porzucić
maszynę do pisania i imać się różnych
zajęć by móc wyżywić rodzinę.
Dwadzieścia dziewięć lat później,
mężczyzna dostaje wiadomość od dawnego współpracownika z zaproszeniem odwiedzenia go we Lwowie. Jakub mimo
początkowych oporów postanawia przyjąć zaproszenie i wyruszyć do dawno
niewidzianego, ukochanego miasta. Nie zdaje on sobie jednak sprawy, że podobne
zaproszenie otrzymała Wilga de Brie, francuska dziennikarka, a prywatnie była
współpracownica Jakuba z redakcji przedwojennego "Kuriera". Bohaterowie szybko
odkrywają, że za pozornie niewinnym zaproszeniem, kryje się skomplikowana,
śmiertelnie niebezpieczna intryga, w której bohaterem jest ktoś jeszcze.
Z początku sądziłam, że sięgając
po Lekcje martwej mowy otrzymam trzymający w napięciu kryminał, w którym
pierwsze skrzypce będzie grać zagadka tajemniczego artykułu. Z czasem
jednak okazało się, że powieść Pawła Jaszczuka to połączenie kryminału,
thrilleru, powieści szpiegowskiej i sensacyjnej w jednym, ze zdecydowanym
naciskiem na to ostatnie. Ten mix tak wielu gatunków sprawił, że sama zagadka,
która miała być głównym tematem powieści została zepchnięta na dalszy plan, a
jej rozwiązanie było właściwie nijakie. Niby akcja cały czas krąży wokół
odkrycia tożsamości bohatera sławnego artykułu jednak mimo wszystko czegoś w mi
w treści zabrakło, a samo rozwiązanie pozostawiło spory niedosyt.
Ogromnie żałuję również, ze tak
mało czasu zostało poświęcone samym bohaterom. Z tego co się orientuję, Lekcja
martwej mowy to piąty tom, którego bohaterem jest Jakub Stern. Tym bardziej
jestem zaskoczona, że postać docenta została właściwie ledwie zarysowana. Nie
wiem czy jest to spowodowane tym, że autor dużo więcej uwagi poświęcił
bohaterowi w poprzednich częściach jednak w tej historii, szczególnie dla nowych
czytelników sylwetka, Jakuba Sterna pozostała zagadką.
I chociaż powieść nie wciągnęła
mnie aż tak bardzo jak tego oczekiwałam, jednego czego nie można odmówić
autorowi to stylu.
Autor zgrabnie operuje słowem i snuje swoją opowieść w sposób na tyle
klimatyczny, że w pewnych momentach czułam się jakbym sama spacerowała
zakurzonymi uliczkami Lwowa. Jest to po części zasługa wiernego odwzorowania
topografii miasta, nazw ulic, placów czy budynków. Co prawda, niekiedy razi w oczy sam język zupełnie nie pasujący do rozgrywających się wydarzeń, jednak jest to defekt który właściwie można wybaczyć. Podoba mi się również, że
autor spory nacisk położył na przedstawienie ówczesnego społeczeństwa, ich
mentalności, upodobań i zagrożeń czyhających na każdym kroku. To wszystko razem
wzięte składa się na niezwykle wyrazisty obraz tego cudownego miasta i jest
zdecydowanie najmocniejszą stroną tej powieści.
Podsumowując, Lekcja martwej mowy
to z wyjątkowa gratka dla miłośników historii nowożytnej. I chociaż sama w sobie zagadka nie jest zbyt
wymagająca, a bohaterowie nie tak wyraziści jak by można było tego oczekiwać,
niezwykle dokładny i klimatyczny obraz Lwowa sprawia, że nie uważam czasu
poświęconego tej lekturze za stracony. Serdecznie polecam zapoznać się z tym
tytułem wszystkim miłośnikom sensacji z elementami historycznymi w tle.
Za powieść serdecznie dziękuję wydawnictwu Szara Godzina!
Przeróżne opinie na temat tej książki słyszałam i zaczynam żałować, że się po nią nie zgłosiłam, bo wtedy miałabym porównanie :D Ale szczerze mówiąc, chyba to nie są moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
biblioteka-feniksa.blogspot.com
Swego czasu miałam propozycją zrecenzowania tej książki, natomiast nie zdecydowałam się po nią sięgnąć i teraz, chodź Twoja recenzja jest bardzo ciekawa nie żałuję tego, ponieważ widzę że nie są to moje klimaty. 😊
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki z historią w tle i chociaż, podobnie jak Ty, najbardziej lubię średniowiecze i starożytność, to ta powieść bardzo mnie zaciekawiła i chętnie bym ją przeczytała :)
OdpowiedzUsuń