poniedziałek, 14 maja 2018

"Światło" Evanna Shamrock



[źródło]
Dzisiejsza recenzja będzie troszeczkę inna od pozostałych. W jej trakcie opowiem Wam o moich wrażeniach po lekturze Światła Evanny Shamrock, a także krótko podsumuję wszystkie trzy tomy serii Signum Sanguinem. Dlatego, jeżeli ta recenzja jest waszym pierwszym spotkaniem z twórczością tej autorki, koniecznie przed lekturą tego wpisu nadróbcie zaległości. Recenzję Genezy i Mroku, możecie znaleźć TU i TU. Dopiero poznając wcześniejsze losy Jojo i Naznaczonych, cały cykl stanie się w pełni kompletny i zrozumiały oraz będziecie czerpać z Niego maksimum przyjemności. 

Dla wielu mieszkańców, odsiadujący wyrok za zamordowanie żony i podpalenie własnego domu Andrzej Zimmermann był niezrównoważonym szaleńcem, który zagraża społeczeństwu. Dlatego, gdy ten ginie w więziennej celi w niewyjaśnionych okolicznościach, praktycznie nikt nie przykłada do tego większej wagi. Nikt, oprócz młodego więziennego psychologa Olivera Acrisa, który stara się rozwikłać zagadkę tajemniczej śmierci skazańca. Mężczyzna nie zdaje sobie sprawy, że tym samym wydał na siebie wyrok i rozpoczął śmiertelnie niebezpieczną grę z siłami, o których do tej pory nie miał pojęcia. 

W tym samym czasie grupka Naznaczonych po odejściu Jojo, stara się rozwikłać słowa, pozostawione przed śmiercią przez Józefinę. Niestety ucieczka chłopca znacznie osłabiła ich morale i wiarę w rozwiązanie zagadki. Ponadto, między członkami grupy dochodzi do kolejnych konfliktów, które mogą na zawsze przekreślić szansę na odnalezienie Zagubionych. Czy Naznaczonym uda się pokonać własne demony i wspólnymi siłami uratują zaginionych mieszkańców miasta Auditum? 

 "Będę krzyczał, póki nie stracę oddechu, będę krzyczał, póki one nie odejdą. Zostawię wszystkie demony za sobą… Nawet, jeśli mój umysł jest wyczerpany, ja przeżyję." 

Kolejne spotkanie z twórczością Evanny Shamrock i kolejna szansa na utwierdzeniu się w przekonaniu, że to autorka niebanalna. Świat przez nią wykreowany to coś zupełnie innego, coś czego nie sposób porównać do znanych nam powieści fantastycznych. Ponadto, atmosfera między bohaterami zdaje się zagęszczać, a oni sami błądzą w mroku w poszukiwaniu Prawdy. Jednak w tym wszystkim przebija się promyk nadziei, który jest szansą na odnalezienie Zagubionych. 

Mrok, czyli pierwszy tom serii Signum Sanguinem był nieco chaotyczny co miało odzwierciedlać, uczucia samych bohaterów i ich wewnętrzną walkę z demonami. W Świetle natomiast, cała fabuła jest dużo bardziej uporządkowana. Tak jak za dnia, gdy światło oświetla nam ścieżkę, dużo łatwiej znaleźć drogę, niż błądzić w kompletnym mroku. Każdy z rozdziałów został skrupulatnie opisany, dzięki czemu czytelnik od razu wie w którym momencie czasu i w jakim miejscu rozgrywa się akcja danego fragmentu. Ponadto, na końcu znalazł się słowniczek, w którym zostały zebrane i opisane wszystkie postacie i miejsca przewijające się przez całą serię. Była to wyjątkowo miła niespodzianka, której lektura sprawiła mi naprawdę wiele radości, oraz uzmysłowiła symboliczne znaczenie nazw i imion bohaterów powieści.  

"Czasem człowiek traci zbyt wiele rzeczy, jeszcze zanim zdąży ich dotknąć."

 Bardzo podoba mi się, że autorka do drugiej części serii przeniosła wszystko to co było dobre i wciągające w Mroku, a odrzuciła błędy, które rzutowały na klarowność poprzedniej powieści. I tak podobnie jak w pierwszym tomie,  w Świetle znajdziemy mnóstwo symboliki, której znaczenie możemy poznać czytając słowniczek. Ponadto mamy tutaj również genialnie scharakteryzowanych bohaterów, których studium psychologiczne zostało znacznie rozbudowane. Autorka nie raz wspominała, że interesuje się psychologią, a swoje zainteresowania przekłuła w naprawdę świetnie wykreowanych bohaterów. Dodatkowo w Świetle został wprowadzony nowy bohater Oliver Acris, który wprowadził nieco świeżości do dobrze znanego już z poprzednich tomów kanonu postaci. Światło rozwiązuje również niektóre kwestie, które były niejasne w poprzedniej części, dzięki czemu cała seria jest znacznie bardziej spójna i klarowna. 

I tak jak wspominałam na początku, chciałabym jeszcze poświecić chwilę na podsumowanie całej serii Signum Sanguinem. Jak już wielokrotnie pisałam autorska stworzyła naprawdę wciągający świat, którego nie sposób porównać do niczego innego. Do tego unikatowi, bardzo dobrze wykreowani bohaterowie, którzy z pewnością zostaną w sercu niejednego czytelnika na dłużej. Oczywiście nie obyło się bez małych potknięć, które są wpisane w twórczość pisarza, szczególnie w debiutanckiej powieści. Nie mniej całą przygodę ze światem Signum Sanguinem uważam za niezwykle udaną i z wielką przyjemnością w przyszłości jeszcze nie raz do nich wrócę. 

 "Jeśli powiesz ludziom, co cię uszczęśliwia, oni będą wiedzieli, jak cię skrzywdzić."

I jeszcze kilka słów o samej autorce. Jednym z powodów dla których bardzo lubię czytać serie jest fakt, że w trakcie lektury możemy obserwować rozwój twórczości samego autora. Tak też było w przypadku Evanny Shamrock. Na samym początku podczas lektury Mroku miałam wrażenie, że autorka jest troszeczkę zagubiona, niepewna podobnie jak jej bohaterowie. W Świetle jest już zdecydowanie lepiej, styl stał się dojrzalszy, bardziej przemyślany, jednak moim zdaniem autorka w pełni rozwinęła skrzydła dopiero podczas pracy nad Genezą. Prequel serii Signum Sanguinem jest świetnie napisany, a studium psychologiczne bohaterów znacznie rozwinięte, co jest jedną z najmocniejszych stron tej części. Ogromnie się cieszę, że miałam okazję obserwować rozwój i karierę tej niezwykłej autorki, oraz objąć patronatem dwie powieści z serii Signum Sanguinem. Samej autorce życzę jeszcze wielu ciekawych pomysłów i wydanych powieści, które szturmem podbiją rynek wydawniczy. 

Za powieść serdecznie dziękuję autorce Evannie Shamrock!

1 komentarz:

© Szablon wykonała Ronnie ™ | RONNIE creators