wtorek, 12 marca 2019

"Zbrodnia i Karaś" Aleksandra Rumin

O niektórych wykładowcach krążą prawdziwe legendy. Starsi koledzy, opowiadają młodszym rocznikom o przerażających, skutecznie uprzykrzających życie prowadzących, u których zaliczenie przypomina dwanaście prac Herkulesa. Póki sama nie byłam studentem, takie rewelacje traktowałam z przymrużeniem oka. Przecież do każdego można jakoś dotrzeć, z każdym można się jakoś dogadać, a ludzie nie są bez powodu złośliwi. Niestety, brutalna rzeczywistość, szybko sprowadziła mnie na ziemię i na własnej skórze przekonałam się że legendy to niektórych profesorach i doktorantach to sama prawda.

Złośliwość w stosunku do studentów to często po prostu norma. Istnieją jednak tacy prowadzący, którzy nie odpuszczają nawet własnym kolegom i pracownikom. Tacy, których ma się ochotę udusić własnymi rękami. O takim właśnie profesorze, opowiada debiutancka powieść Aleksandry Rumin Zbrodnia i Karaś. Jeżeli jesteście ciekawi, co takiego przytrafiło się znienawidzonemu prowadzącemu, serdecznie zapraszam Was do lektury.

Na terenie UKSW zostają odnalezione zwłoki. Tragicznie zmarły to Ernest Karaś, znienawidzony zarówno przez współpracowników jak i studentów profesor, będący prawdziwą legendą Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych. Czy śmierć profesora to wypadek? A może ktoś pomógł mu w opuszczeniu tego świata? Jedno jest pewne, w momencie gdy profesor wydawał ostatnie tchnienie, w budynku znajdowało się tylko dziesięć osób i każda z nich miała motyw by pozbyć się wykładowcy.

Witajcie na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego! 
Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie! 
Nieszczęśnicy!”

Zbrodnia i Karaś to debiutancka powieść Aleksandry Rumin, która już zdążyła już zrobić niemałe zamieszanie w blogosferze. Jej książkę, z zaangażowaniem poleca książę komedii kryminalnych Aleksander Rogoziński, stąd też oczekiwania miałam wysokie. W końcu komedia kryminalna to gatunek niszowy, którego brakuje na polskim rynku, a po który z chęcią, sięgałabym zdecydowanie częściej.

Problem polega jednak na tym, że nie jest to kryminał. A właściwie, elementów charakterystycznych dla kryminału jest tu naprawdę niewiele. Mamy trupa, mamy dziesięciu podejrzanych, z których każdy miał powód by pozbyć się denata i właściwie na tym kryminał się kończy. Pod koniec sytuacja się trochę rozkręca, jednak nadal nie jest to coś czego się spodziewałam. Samego śledztwa tu właściwie brak, otrzymujemy właściwie tylko rozwiązanie zagadki śmierci profesora i nic ponadto. Cała reszta to nic nie wnoszące do fabuły wątki, które ani nie przybliżają Nas do rozwiązania, ani nie mają żadnego wpływu na przebieg akcji. A szkoda, bo książka miała naprawdę ogromny potencjał. Przecież jej opis brzmi jak fabuła wielu książek Agathy Christie. Niestety, wydaje mi się, że autorka świadomie zrezygnowała z kluczowych elementów kryminału na rzecz wątku komediowego.

Magister politologii podejmie każdą pracę. Nie jadłam od tygodnia, błagam o pomoc!”

I właściwie do tego nie mogę się przyczepić. Wiadomo, komedie są bardzo trudnym gatunkiem bo często zamiast czytelnika rozbawić można wprawić go w zażenowanie. U Aleksandry Rumin, ten humor jest wyważony. Oczywiście mamy tu przerysowane postacie, ale dokładnie tak to miało wyglądać, dialogi są zabawne, a perypetie bohaterów wywołują u czytelnika lekki uśmiech. Autorka często odnosi się do znanych nam z telewizji i internetu osób, które chociaż nie otrzymują imion, to doskonale zdajemy sobie sprawę o kogo chodzi, a co wprowadza kolejny akcent humorystyczny.

Zbrodnia i Karaś to na równi komedia, jak i dramat. Dramat, ponieważ w pewnym sensie opowiada historię tysięcy polskich studentów na różnych uczelniach. Brak wykwalifikowanej kadry profesorskiej czy brak możliwości zatrudnienia w zawodzie to tylko nieliczne sytuacje, z którymi spotkamy się w tej książce. I chociaż potrafią one bawić gdy o nich czytamy to szybko przekonujemy się, że wiele z tych sytuacji to smutna rzeczywistość i przestaje Nam być do śmiechu.

Zbrodnia i Karaś to mógł być naprawdę świetny debiut. Sama stałabym się zagorzałą fanką tej autorki, gdy w tej komedii kryminalnej, było więcej samego kryminału. Tak naprawdę otrzymujemy lekką komedyjkę, bez wyraźnej fabuły, w której właściwie nie wiadomo o co chodzi. Jeżeli zależy Wam na czymś zupełnie lekkim, na czymś co będzie całkiem niewymagające to będzie to historia dla Was. Ja tymczasem poczekam na inne książki tej autorki w nadziei, że w jej komediach kryminalnych, znajdzie się zdecydowanie więcej kryminału.






2 komentarze:

  1. Mi się bardzo podobała ta książka, szczególnie humor. Nastawiałam się na komedię a nie kryminał, dlatego nie jestem rozczarowana, że tych wątków praktycznie nie było. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze się zastanowię nad przeczytaniu tej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń

© Szablon wykonała Ronnie ™ | RONNIE creators