![]() |
[źródło] |
Czy
rodziców może spotkać coś gorszego niż utrata dziecka? Drobnej,
bezbronnej istotki, która dorastała pod sercem mamy przez całe
dziewięć miesięcy, by w pewnej chwili zniknąć, w ciągu zaledwie
kilku sekund? Śmierć dziecka to tragedia, która na zawsze zmienia
życie rodziny. Jest jednak coś, co wydaje mi się jeszcze gorsze.
Gdy dziecko zostaje porwane. Gdy rodzice nie wiedzą, czy dziecko
wciąż żyje, czy jest już martwe. Czy ktoś nie krzywdzi go
każdego dnia w niewyobrażalny sposób. Czy wciąż powinni mieć
nadzieje.
Nie
jestem potworem to jedna z takich historii. Historia
bezwzględnego porywacza, do walki z którym musi stanąć
nadinspektor Ana Aren, która już raz przegrała ze Slendermanem.
Serdecznie zapraszam Was na recenzję debiutanckiej powieści Carme
Chaparro, którą recenzuję dziś dla Was we współpracy z
wydawnictwem Muza.
Dwa
lata temu, cała Hiszpania żyła sprawą małego Nicolasa. Chłopiec
w jednej chwili trzymał rękę swojej mamy, by za chwilę rozpłynąć
się w powietrzu, pod okiem kilkudziesięciu klientów galerii
handlowej. Nie pomogły wywiady, audycje radiowe i setki ulotek z
uśmiechniętą buzią chłopca. Nicolas zniknął, a tożsamości
jego porywacza – Slendermana, nigdy nie odkryto.
Jakiś
czas później Slenderman znowu uderza. W tej samej galerii, o tej
samej porze, w tym samych okolicznościach uprowadzony zostaje
kolejny chłopiec – Kike. Sprawą ponownie zajmuje się
nadinspektor Ana Aren. Brak rozwiązania w sprawie Nicolasa, kobieta
traktuje jako osobistą porażkę, dlatego gdy uprowadzony zostaje
Kike, nadinspektor jest jeszcze bardziej zdeterminowana by dorwać
porywacza. Jak jednak poradzi sobie w sytuacji, gdy porwany zostaje
syn jej najlepszej przyjaciółki?
„Jesteśmy
uzależnieni od cudzego bólu. Czy ja też? Czy potrzebuję cudzego
bólu, żeby samej czuć się dobrze?”
Jeżeli
mam być szczera, początek mojej przygody z Nie jestem potworem
nie należał do specjalnie udanych. Powieść zaczęłam czytać w
momencie, gdy nawarstwiło mi się mnóstwo innych zobowiązań
zarówno w pracy jak i w domu, przez co nie mogłam w pełni wgryźć
się w lekturę. Głowa ciągle była zajęta czymś innym, a doba
miała zdecydowanie za mało godzin. Jednak w chwili, gdy w końcu
miałam odrobinę wolnego czasu i usiadłam do debiutanckiej powieści
Carme Chaparro całkowicie przepadłam.
Chociaż
już od pierwszych stron zostajemy wrzuceni w sam środek akcji,
kiedy to matka Kike zgłasza jego zaginięcie, początek jest
stosunkowo niespieszny. Autorka bardzo umiejętnie dawkuje napięcie,
tak aby z każdym kolejnym rozdziałem jego poziom systematycznie
rósł i gdy myślimy, że już nic Nas bardziej nie zaskoczy,
otrzymujemy fenomenalne rozwiązanie, które wywraca wszystko do góry
nogami. Jest to zabieg, który ciągle obserwujemy w powieściach
Remigiusza Mroza, z tą różnicą że w przypadku Nie jestem
potworem, zaskakujące rozwiązanie zagadki jest naprawdę
autentyczne i wiarygodne.
„W
moim przypadku liczba to trzydzieści […]. Trzydzieści sekund,
które dzielą życie, jakie prowadzę teraz, od tego, jakie wiodłam
wcześniej, a które już nigdy nie będzie moim udziałem.”
Dziennikarz,
zarówno prasowy jak i telewizyjny, za pomocą słów musi oddać
cały ogrom emocji wiążących się z danym tematem. Radość z
wygranej, rozpacz po stracie najbliższej osoby. Jeżeli odbiorca
podczas oglądania dziennika nie poczuje całej gamy tych emocji, to
stacja będzie systematycznie traciła widzów. Carme Chaparro musi
być naprawdę dobrą dziennikarką, ponieważ miejscami, wręcz
namacalnie czułam ból matek po zaginięciu ich dziecka. Oprócz
bardzo ciekawie skonstruowanej fabuły, z pewnością emocjonalny
wymiar tej historii jest jej najmocniejszą stroną.
Nie
jestem potworem Carme Chaparro, to jeden z tych niepozornych
kryminałów, które z początku można nazwać wręcz przeciętnymi.
Ot, najzwyklejsza historia poszukiwania seryjnego porywacza. Jednak,
z każdą kolejną stroną akcja nabiera tempa i nim się obejrzymy
dochodzimy do spektakularnego finału, gdzie sprawa zaginięć Nico,
Kike i Pablo zostaje rozwiązana. Do tego lekki, bardzo emocjonalny
styl i ciekawi bohaterowie z którymi mam nadzieję, jeszcze nie raz
przyjdzie mi się spotkać. Serdecznie polecam Wam tę niesamowitą
historię! Jestem pewna, że Nie jestem potworem, przypadnie
do gustu, każdemu miłośnikowi kryminałów i thrillerów.
Wkrótce, również zabieram się za czytanie tej książki i jestem jej naprawdę ciekawa. 😊
OdpowiedzUsuń