![]() |
[źródło] |
Chyba
nikt, łącznie z samą autorką, nie spodziewał się jak wielkim
sukcesem okaże się seria książek o Harrym Potterze.
Chłopca, który przeżył pokochały miliony czytelników na całym
świecie, co przełożyło się na ponad 450 milionów sprzedanych
egzemplarzy i zagwarantowało serii pierwsze miejsce w rankingu
najlepiej sprzedających się serii w historii. Dzięki filmowym
adaptacjom, Harry Potter stał
się stałą częścią światowej popkultury, generującą rocznie
milionowe dochody. Nic więc dziwnego, że sukces na miarę J. K.
Rowling jest marzeniem, każdego aspirującego autora.
Podobne
marzenia, z pewnością snuła Jessica Townsend, australijska
autorka, której debiutancka powieść Nevermoor. Przypadki
Morrigan Crow, ukazała się jakiś czas temu nakładem
wydawnictwa Media Rodzina. Historia przeklętej dziewczynki od samego
początku była reklamowana jako fenomen na skalę Harrego
Pottera, co mimo wielu korzyści niesie ze sobą spore
niebezpieczeństwo. Jeżeli książka okaże się słaba, czytelnicy
będą rozczarowani. Jeszcze gorzej, gdy okaże się niefortunnie
zmodyfikowaną kopią powieści J. K. Rowling. Jeżeli jesteście
ciekawi jak Jessica Townsend poradziła sobie z tym nie lada
wyzwaniem, serdecznie zapraszam Was na recenzję.
Jak
11-letnia dziewczynka, może stać się najbardziej znienawidzoną
osobą w całym kraju? Morrigan Crow to jedno z Przeklętych Dzieci.
Dzieci, które urodziły się w Dzień Przesilenia, ściągając
klątwę na wszystkich w okolicy. Ktoś złamał nogę? To wina
Przeklętego Dziecka. Przegrałeś na loterii? To wszystko przez
Przeklęte Dziecko. Dla ojca polityka, dziewczynka jest utrapieniem
przez które nie może liczyć on na poważne stanowiska w rządzie.
Jednak to wszystko ma niedługo się skończyć, ponieważ jak każde
Przeklęte Dziecko, Morrigan umrze z początkiem Nowej Ery. A ta ma
nadejść za trzy dni.
Tak
się jednak nie dzieje. W wieczór poprzedzający nadejście Nowej
Ery, we Wronim Dworze pojawia się rudowłosy jegomość, kapitan
Jupiter North. Oferuje on dziewczynce podróż do Nevermooru i
wstąpienie w szeregi Towarzystwa Wunderowego. Jednak nim to się
stanie, Morrigan musi przejść cztery próby, podczas który będzie
musiała wykazać się mądrością, ambicją, odwagą i drygiem –
unikalnym talentem, który zagwarantuje jej miejsce w Towarzystwie.
Jeżeli jej się nie uda, zostanie deportowana z Nevermooru, wprost w
ramiona łowców z mgły i cienia, którzy tylko czekają aby
dokończyć to, co nie udało im się w Wieczór Przesilenia.
Nevermoor
to fantastyczny świat pełen szaleństw, magii i niesamowitości. To
świat, w którym gospodynią hotelu Deukalion jest Fenestra,
olbrzymi gadający kot, gotowy pożreć każdego intruza jednym
kłapnięciem ostrych zębów. To świat, gdzie zamiast samochodów
do przemieszczania, używa się Parasolejki, a smoki to nie mityczne
stworzenia, a właściwie przydomowe pupile. Jednak przede wszystkim,
to niezwykłe miejsce, stało się kochającym domem dla Morrigan, a
mieszkający tam ludzie rodziną, której nigdy nie miała.
Jessika
Townsend wykazała się niezwykłą wyobraźnią w tworzeniu tego
niesamowitego miejsca. Jak sama twierdzi, interesuje się wieloma
różnymi rzeczami. Olbrzymie koty, hotele, transport publiczny,
artyści operowi to tylko niewielki ułamek jej zainteresować.
Wszystkie natomiast, znalazły się na kartach tej powieści, przez
co świat Nevermooru może okazać się dla niektórych zbyt
przepełniony. Jednak moim zdaniem, w tym szaleństwie jest metoda.
Im więcej dziwnych, pokręconych rzeczy tym świat ten jest jeszcze
bardziej niesamowity. Kojarzy mi się trochę z Nibylandią, gdzie
wszystko, chociażby nie wiadomo jak zwariowane, jest możliwe.
I
właśnie dzięki temu pozytywnemu szaleństwu, książka naprawdę
wciąga. Z zapartym tchem obserwujemy najpierw nadejście Wieczoru
Przesilenia, a później zmagania Morrigan podczas zawodów o miejsce
w Towarzystwie Wunderowym. Nie obeszło się również bez czarnego
charakteru, którego tożsamość poznajemy na końcu książki. Do
tego sympatyczni, dobrze wykreowani bohaterowie, których nie sposób
nie lubić. Moim zdecydowanymi faworytami są oczywiście Jupiter i
Fenestra, o których mam nadzieję dowiedzieć się jeszcze w więcej
w kolejnej części.
Jest
jednak coś, co nie do końca przypadło mi do gustu, a mianowicie
sygnowanie tej historii jako drugiego Harrego Pottera.
Chłopiec, który przeżył to fenomen na światową skalę i nie
dziwię się, że podobne zyski są marzeniem każdego wydawnictwa.
Niestety, twierdzenie że to drugi Harry Potter spowodowało,
że od samego początku, podświadomie doszukiwałam się między
tymi dwoma powieściami podobieństw, których znalazła się całkiem
pokaźna ilość. Wydaje mi się, że gdybym, nie słyszała że
Nevermoor to fenomen na skale Harrego Pottera w ogóle
nie zwróciłabym na nie uwagi. A tak z początku, cechy wspólne obu
powieści, mocno rzucały mi się w oczy, jednak z biegiem historii,
stopniowo przestałam je zauważać i mogłam w pełni cieszyć się
z lektury.
Skoro
już poruszyłam temat Harrego Pottera, zastanówmy się więc
czy Nevermoor jest w stanie powtórzyć sukces poprzednika.
Zdecydowanie tak. To fantastyczna książka dla młodszej młodzieży,
której świat oczaruje każdego czytelnika. Sympatyczni bohaterowie
i wciągająca akcja, nie pozwolą oderwać się od tej historii
nawet na minutę. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy serii,
licząc że podobnie jak w przypadku serii J. K. Rowling, kolejne
pokolenie młodzieży, będzie mogło dorastać razem z ukochanymi
bohaterami.
Za
powieść serdecznie dziękuję wydawnictwu Media Rodzina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz