![]() |
[źródło] |
Pierwszą
i chyba najlepszą książką przeczytaną przeze mnie w 2018 roku
była debiutancka powieść Józefa Kariki Strach, z
którą recenzją możecie zapoznać się TUTAJ.
Fenomenalna historia grozy, która mnie całkowicie oczarowała i z
miejsca znalazła się w topce najlepszych horrorów jakie
kiedykolwiek czytałam. Byłam więc prawie pewna, że kolejna
powieść autora mnie nie rozczaruje i wzbudzi podobny zachwyt. Z
niecierpliwością więc wyczekiwałam premiery Szczeliny. Powieści, której fabuła jest wymysłem autora? Chwytem
marketingowym? Mistyfikacją? A może przerażającą
rzeczywistością?
Po
odebraniu dyplomu magistra, Igor mógł w końcu piąć się po
szczeblach kariery. Piękny dom, coroczne wakacje i szybkie samochody
wydawały się na wyciągnięcie ręki. Jednak brak ofert pracy i
piętrzące się rachunki zmusiły go do podjęcia mniej ambitnego
zajęcia. Mężczyzna skończył jako tragarz uprzątający
pozostałości szpitala psychiatrycznego. Tam znalazł solidny sejf,
we wnętrzu którego odkrył kilka płyt gramofonowych, na których
zarejestrowano rozmowę z Walterem Fischerem, pacjentem tamtejszego
szpitala, który trzy miesiące błąkał się po lasach Trybecza.
Niewielkiego pasma górskiego, gdzie od setek lat dochodzi do
tajemniczych zaginięć…
Józef
Karika to niezwykły autor. W ciągu roku, w moim subiektywnym
zestawieniu udało mu się zająć dwa pierwsze miejsca: autora
najlepszej powieści grozy oraz największego rozczarowania tego
roku. Bo właśnie tym drugim okazała się dla mnie Szczelina.
Zacznijmy jednak od początku.
"Patrzą przez szkło, cisza z oczami"
Szczelina
według słów samego autora to spisane wspomnienia niejakiego Igora,
głównego bohatera powieści oraz faktycznego uczestnika opisywanych
wydarzeń. Wydarzeń tak niezwykłych, że aż trudnych do
zaakceptowania. Bo czy mamy pewność, że Igor istniał naprawdę?
Może był tylko chwytem marketingowym? W końcu nic nie sprzedaje
się lepiej, jak przerażające historie grozy oparte na faktach.
Jaka jest prawda, pewnie nigdy się nie dowiemy.
Ponieważ
jak twierdzi autor, Szczelina to jedynie zredagowane słowa
Igora nie odnajdziemy tu tego charakterystycznego stylu autora. Gdy
rozpoczynałam lekturę Strachu, od pierwszy stron uderzył we mnie
pewien irracjonalny niepokój. Chociaż właściwie nic się nie
wydarzyło, byłam poddenerwowana i niespokojna, a uczucie to
towarzyszyło mi jeszcze długo po zakończeniu lektury. W
Szczelinie, czegoś takiego zupełnie nie odczułam. Nigdy nie
sądziłam, że powiem to o powieści Józefa Kariki, ale opowieść
o Trybeczu najnormalniej mnie znudziła! Zamiast z niepokojem oglądać
się za siebie, znudzona co i rusz spoglądałam na numerację na
dole strony, zastanawiając się ile jeszcze zostało do końca.
"Uważajcie na to, w co wierzycie"
Na
pewno wpływ na to miała również niezwykle ciężka oprawa
historii. Książka właściwie nie ma rozdziałów, co znacznie
utrudniało płynne czytanie. Nie pomagał również język, ani sama
fabuła. Przez pierwsze 300 stron, na 400 całej powieści, poza
nielicznymi wyjątkami, właściwie nic się nie działo. W ciągu
zaledwie 2-3 minut jestem w stanie wymienić wszystkie ważniejsze
wydarzenia, których lektura zajęła mi kilka dobrych godzin. To
niepotrzebne rozciągnięcie historii, byłabym w stanie wybaczyć
tylko gdyby służyło budowaniu napięcia, jednak tak również się
nie stało.
Dopiero
na sam koniec, czytelnik faktycznie może poczuć delikatny niepokój
i dezorientację, podobnie jak bohaterowie powieści. W Szczelinie
to nie duchy, papierowe dzieci czy upiorne zjawy doprowadzają
bohaterów do zguby, a ich własny umysł. To on odpowiada za
wszystkie doznania wzrokowo-słuchowe, za ich zagubienie, za dziwne
światła i przerażenie, które sączy się do ich umysłów. Pod
tym kontem powieść była naprawdę ciekawa i wciągająca. Podobnie
jak bohaterowie nie jesteśmy w stanie określić czy to co widzimy
to rzeczywistość czy tylko szalony wytwór wyobraźni.
"Uważaj na las, żeby cię nie połknął"
Ponieważ
piszę tę recenzję dosłownie kilka minut po zakończeniu powieści,
sama do końca nie jestem pewna czy sygnowanie tej historii etykietą
prawdziwych wydarzeń wpłynęło pozytywnie, czy negatywnie na moje
odczucia z lektury. Na tą chwilę wydaje mi się, że jednak
bardziej to drugie. I nie chodzi o to, że nie wierzę w tego typu
historię. Zagadki o dziwnych miejscach, tajemniczych zaginięciach i
tym podobne tematy, szalenie mnie fascynują, dlatego też sądziłam
że Szczelina mnie całkowicie zachwyci. Jednak brak
jakichkolwiek dowodów, wskazówek na prawdziwość tej historii
sprawił, że czuje się trochę oszukana. Bardzo nie lubię, gdy
etykietką prawdziwych wydarzeń szasta się na prawo i lewo i
wykorzystuje się ją jako tani chwyt marketingowy. Oczywiście mogę
się mylić i w Trybeczu faktycznie dochodzi do jakiś anomalii w
czasie i przestrzeni. Jednak, żeby to sprawdzić chyba trzeba się
tam po prostu samemu wybrać.
2018
rok rozpoczęłam powieścią Józefa Kariki i tak też go zakończę.
Symboliczny okrąg, który niestety nie zakończył się tak
szczęśliwie jak się rozpoczął. Niestety Szczelina nie
okazała się równie przerażająca i wciągająca co Strach.
Niepotrzebnie rozciągnięta akcja, zamiast budować napięcie nudzi,
a fabuła nabiera rozpędu dopiero pod koniec samej powieści. Dla
mnie jest to niestety jedna ze słabszych powieści tego roku, a
wszystkim czytelnikom, którzy chcieliby rozpocząć przygodę z
twórczością Józefa Kariki, serdecznie polecam sięgnąć
najpierw po Strach.
Intrygująca książka :)
OdpowiedzUsuńRaczej sobie odpuszczę tę pozycję.
OdpowiedzUsuń