poniedziałek, 18 lutego 2019

"Ostatnie królestwo" Bernard Cornwell

[źródło]
Jeszcze kilkanaście lat temu, powieści historyczne omijałam szerokim łukiem. Obszerne, topornie napisane tomiszcza nie potrafiły rozbudzić we mnie tej pasji i zainteresowania, które towarzyszą mi zawsze przy wciągającej lekturze. Jednak, gdy w ręce wpadły mi Kochanice króla Philippy Gregory, w końcu zrozumiałam co kryje się za pojęciem wciągająca powieść historyczna. Krwawe, pełne dworskich intryg losy dynastii Tudorów, opowiedziane z perspektywy najważniejszych kobiet w życiu Henryka VIII całkowicie mnie oczarowały, sprawiając że powieść historyczna stała się jednym z moich ulubionych gatunków. 

Nie mogłam więc przejść obojętnie obok najnowszej serii wydawnictwa Otwarte Wojny Wikingów Bernarda Cornwella. To stworzona z prawdziwym rozmachem opowieść o wielkich bitwach, legendarnych bohaterach i brutalnym świecie Wikingów. Serdecznie zapraszam Was na recenzję pierwszego tomu tej serii Ostatnie królestwo.
 
U schyłku XI wieku, Northumbria i inne okoliczne hrabstwa były celem łupieżczych wypraw przybyszów z Północy. Gwałtem i siłą, plądrowali oni nadmorskie miejscowości, mordując większość mieszkańców. Nieszczęśnicy, którym udało się przeżyć, byli transportowani na daleką Północ, by tam służyć nowym panom jako niewolnicy.

Podobny los spotkał Uhtreda, drugiego syna ealdormana Bebbanburgu, który podczas tragicznej bitwy z oddziałami Wikingów dostał się do niewoli u samego jarla Ragnara. Wywieziony z dala od rodzinnego domu, chłopiec dorasta wśród obcych wierzeń i obyczajów. Z czasem, miejsce które na początku było dla niego więzieniem, staje się prawdziwym domem, a morderca jego rodziny, opiekunem i ojcem. Jednak gdzieś w głębi serca, Uhtred nadal pozostaje Anglikiem, a dzień w którym będzie musiał opowiedzieć się za jedną ze stron nadchodzi nieubłaganie.
 
"Na imię mam Uhtred. Jestem synem Uhtreda, który był synem Uhtreda, 
którego ojca także zwano Uhtredem"

Bernard Cornwell z ogromnym rozmachem przybliżył czytelnikowi brutalny świat Wikingów i ich łupieżczych wypraw. To świat, gdzie nie ma miejsca dla słabych, a honor i bogowie to najważniejsze aspekty życia każdego wojownika. Jednak, gdy już opadnie bitewny kurz, to świat zwykłych ludzi, którzy tak samo jak inni cieszą się, kochają i cierpią.

Autor posługuje się niezwykle barwnym i plastycznym językiem, by przenieść czytelnika na tereny XI-wiecznej Anglii i Danii. W sposób bardzo wyrazisty, a jednocześnie niewymuszony opisuje zarówno wciągające, krwawe bitwy, co codzienne życie tamtejszej społeczności. Za pomocą słów, bombarduje czytelnika całą paletą barw, zapachów i dźwięków. Szczękiem oręża, gdy ten napotyka na drodze inny metal, krzykami konających gdy strzała przeszywa ich ciało, dławiącym gardło kurzem, który powoli opada nad miejscem śmierci setek wojowników, ciepłem ogniska w domu jarla czy dźwiękami krosna jakie wydaje podczas pracy.

Co jednak warto zaznaczyć, język jakim posługuje się autor jest bardzo przystępny. W tego typu powieściach, ciężki styl potrafi zniechęcić nawet największych fanów gatunku, nie wspominając już o nowych czytelnikach. W tej powieści, czegoś takiego nie doświadczymy. Historia właściwie czyta się sama i nim się spostrzeżemy, przyjdzie Nam sięgać po kolejny tom.

Poza przystępnym językiem i wciągającymi opisami, na szczególną uwagę zasługują również bohaterowie. Uhtred był ledwie dzieckiem, gdy Ragnar uprowadził go i wymordował jego rodzinę. Wydawać by się mogło, że chłopiec z całego serca go znienawidzi i przy pierwszej nadarzającej się okazji postanowi pomścić najbliższych. Jednak wolność i dzikość, która emanuje od Wikingów zupełnie go odurza, tak że w pewnym stopniu staje się jednym z nich. I jest to właściwie jedyny aspekt, do którego mogłabym mieć pewne zastrzeżenia. Ciężko mi wyobrazić sobie, równie silne oddanie jakim Uhtred darzy Ragnara, mimo że ten w brutalny sposób zamordował jego brata i ojca. Oczywiście podobne zachowania, często obserwuje się w relacjach oprawca-ofiara, jednak w tym wypadku nie do końca czuje się przekonana. Zabrakło mi głębszej analizy głównego bohatera, na co szczerze liczę przy kolejnych tomach. 
 
Wszyscy jesteśmy samotni i wszyscy szukamy czyjejś dłoni, którą moglibyśmy potrzymać w ciemnościach. To nie harfa jest ważna, tylko ręka, która na niej gra.”

Jednak Ostatnie królestwo to nie tylko Uhtred i Ragnar. Na kartach powieści poznajemy wielu wspaniałych bohaterów, których losy będę śledzić z prawdziwym zaangażowaniem. Co więcej, niektórzy z nich nie są jedynie fikcją literacką, a prawdziwymi ludźmi żyjącymi w tamtych czasach. Autor niezwykle zręcznie, żongluje faktami i fikcją, tworząc niezwykłą opowieść w iście spektakularnym stylu.

Ostatnie królestwo to niezwykła wciągająca historia, wprowadzająca czytelnika w świat wojowniczych wikingów i wielkich bitew. To skrupulatnie nakreślony obraz ówczesnego świata, w którym autor, za pomocą bohaterów przybliża czytelnikom wierzenia i obyczaje z dalekiej Północy, a wszystko to okraszone pięknymi opisami i lekkim przystępnym językiem. Serdecznie polecam Wam poznać tę historię, szczególnie jeżeli jesteście fanami takich seriali jak The Last Kingdom czy Vikings.


1 komentarz:

© Szablon wykonała Ronnie ™ | RONNIE creators