niedziela, 8 kwietnia 2018

"Lekcja martwej mowy" - Paweł Jaszczuk



źródło
Zdecydowanie moimi ulubionymi epokami historycznymi są starożytność i średniowiecze.  Potężne królestwa, wspaniałe bitwy i spiskujący po kątach dworzanie to coś o czym czytam z prawdziwą przyjemnością. Niestety, tego samego nie mogę powiedzieć o okresie po roku 1945. Zwykle szkolne lekcje historii kończyły się na wczesnych latach powojennych, więc nie miałam okazji dogłębnie zapoznać się z historią Solidarności czy strajków w Gdańsku i kopalni Wujek. Oczywiście podstawowe informacje jak i daty są mi dobrze znane, jednak szerszy obraz ówczesnego społeczeństwa i korelacji politycznych nadal pozostaje owiany gęstą mgłą niewiedzy. Od pewnego czasu staram się jednak poszerzyć swój zakres zainteresować o lata PRL-u, dlatego też zdecydowałam się na lekturę nowej  powieści Pawła Jaszczuka Lekcja martwej mowy, w której to autor przenosi czytelnika w klimatyczne, kręte uliczki powojennego Lwowa.

Gdy w przededniu 1 września 1939 roku Jakub Stern otrzymał teczkę z tajemniczą zawartością sądził, ze wygrał los na loterii. Informacje w niej zawarte zagwarantowałyby redakcji wielomilionowy nakład, a sam Stern przebiłby się do pierwszej dziennikarskiej ligi. Niestety, wybuch wojny pokrzyżował wszystkie plany, a sam mężczyzna musiał porzucić maszynę do pisania i  imać się różnych zajęć by móc wyżywić rodzinę. 

Dwadzieścia dziewięć lat później, mężczyzna dostaje wiadomość od dawnego współpracownika z zaproszeniem odwiedzenia go we Lwowie. Jakub mimo początkowych oporów postanawia przyjąć zaproszenie i wyruszyć do dawno niewidzianego, ukochanego miasta. Nie zdaje on sobie jednak sprawy, że podobne zaproszenie otrzymała Wilga de Brie, francuska dziennikarka, a prywatnie była współpracownica Jakuba z redakcji przedwojennego "Kuriera". Bohaterowie szybko odkrywają, że za pozornie niewinnym zaproszeniem, kryje się skomplikowana, śmiertelnie niebezpieczna intryga, w której bohaterem jest ktoś jeszcze. 

Z początku sądziłam, że sięgając po Lekcje martwej mowy otrzymam trzymający w napięciu kryminał, w którym pierwsze skrzypce będzie grać zagadka tajemniczego artykułu. Z czasem jednak okazało się, że powieść Pawła Jaszczuka to połączenie kryminału, thrilleru,  powieści szpiegowskiej i sensacyjnej w jednym, ze zdecydowanym naciskiem na to ostatnie. Ten mix tak wielu gatunków sprawił, że sama zagadka, która miała być głównym tematem powieści została zepchnięta na dalszy plan, a jej rozwiązanie było właściwie nijakie. Niby akcja cały czas krąży wokół odkrycia tożsamości bohatera sławnego artykułu jednak mimo wszystko czegoś w mi w treści zabrakło, a samo rozwiązanie pozostawiło spory niedosyt.

Ogromnie żałuję również, ze tak mało czasu zostało poświęcone samym bohaterom. Z tego co się orientuję, Lekcja martwej mowy to piąty tom, którego bohaterem jest Jakub Stern. Tym bardziej jestem zaskoczona, że postać docenta została właściwie ledwie zarysowana. Nie wiem czy jest to spowodowane tym, że autor dużo więcej uwagi poświęcił bohaterowi w poprzednich częściach jednak w tej historii, szczególnie dla nowych czytelników sylwetka, Jakuba Sterna pozostała zagadką.  

I chociaż powieść nie wciągnęła mnie aż tak bardzo jak tego oczekiwałam, jednego czego nie można odmówić autorowi to stylu. Autor zgrabnie operuje słowem i snuje swoją opowieść w sposób na tyle klimatyczny, że w pewnych momentach czułam się jakbym sama spacerowała zakurzonymi uliczkami Lwowa. Jest to po części zasługa wiernego odwzorowania topografii miasta, nazw ulic, placów czy budynków. Co prawda, niekiedy razi w oczy sam język zupełnie nie pasujący do rozgrywających się wydarzeń, jednak jest to defekt który właściwie można wybaczyć. Podoba mi się również, że autor spory nacisk położył na przedstawienie ówczesnego społeczeństwa, ich mentalności, upodobań i zagrożeń czyhających na każdym kroku. To wszystko razem wzięte składa się na niezwykle wyrazisty obraz tego cudownego miasta i jest zdecydowanie najmocniejszą stroną tej powieści. 

Podsumowując, Lekcja martwej mowy to z wyjątkowa gratka dla miłośników historii nowożytnej.  I chociaż sama w sobie zagadka nie jest zbyt wymagająca, a bohaterowie nie tak wyraziści jak by można było tego oczekiwać, niezwykle dokładny i klimatyczny obraz Lwowa sprawia, że nie uważam czasu poświęconego tej lekturze za stracony. Serdecznie polecam zapoznać się z tym tytułem wszystkim miłośnikom sensacji z elementami historycznymi w tle.  

Za powieść serdecznie dziękuję wydawnictwu Szara Godzina!


3 komentarze:

  1. Przeróżne opinie na temat tej książki słyszałam i zaczynam żałować, że się po nią nie zgłosiłam, bo wtedy miałabym porównanie :D Ale szczerze mówiąc, chyba to nie są moje klimaty ;)

    Pozdrawiam i zapraszam:
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Swego czasu miałam propozycją zrecenzowania tej książki, natomiast nie zdecydowałam się po nią sięgnąć i teraz, chodź Twoja recenzja jest bardzo ciekawa nie żałuję tego, ponieważ widzę że nie są to moje klimaty. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam książki z historią w tle i chociaż, podobnie jak Ty, najbardziej lubię średniowiecze i starożytność, to ta powieść bardzo mnie zaciekawiła i chętnie bym ją przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń

© Szablon wykonała Ronnie ™ | RONNIE creators